One life.
Jest tyle spraw, o których chciałabym napisać. Tyle tematów do poruszenia, tyle spraw do opisania, tyle rzeczy, na które mogę ponarzekać. Szkoła, przyjaciele, samopoczucie. Mama. Ale nie chcę, nie dzisiaj. To nie jest ten moment. Bo teraz chcę się czymś podzielić, czymś, co na Diable chyba zbyt często się nie pojawia. Temat miłości. Widzicie, rozmawiając z Baebo na temat tatuaży myślałam o tym, jak wiele osób ozdabia ciało imieniem partnera/partnerki. Do głowy przyszła mi moja siostra, która pod obojczykiem nosi dumną dziarę "One love". To skierowało moje myśli na inny tor - miłości. To takie śmieszne, bo myślę o niej bardzo często, ale dzisiaj w zupełnie innym sensie. Przypomniały mi się słowa mojej katechetki, i cholibka, naprawdę się z nimi zgadzam. Pierwszy raz przyznam rację Kościołowi. Możecie mówić, że jestem tylko dzieckiem, gówniarą, nic nie wiem o życiu i miłości, ale myślę, że tego mnie nauczono w domu - one love. Jedna miłość na całe życie. Jedna osoba, z którą chcemy je spędzić. To może głupie, może naiwne, niepoprawne. Całkiem możliwe, że ma to coś wspólnego z moją duszą romantyczki, ale cóż. Po prostu nie wierzę w powielaną miłość. Młodzieńcze zauroczenia, zakochania, pewnie. Wszystko jest dla ludzi. Ale miłość to duże słowo, pełne zobowiązań, poświęceń, wymagające zaakceptowania drugiej osoby. Nie można tak po prostu powiedzieć to jednej osobie, by potem zapewniać o tym drugą. Nawet, jeśli tamtej pierwszej już nie ma (i to jest najgorsze, kiedy po śmierci osoby, która kochaliśmy, znajdujemy "drugą połówkę". Nie bez powodu mówi się "i nie opuszczę cię aż do śmierci"). Dlatego tak bardzo zabawne jest traktowanie każdego przelotnego flirtu jak coś wielkiego, jak miłość. Rozumiecie? Bo miłość to nie jest jakiś kurz na kurtce, który można strzepać, tylko coś większego. Coś, co powinno na dobre osadzić się w naszym sercu. Miłość to ta osoba, którą jest nam przeznaczona. To nie przypadkowy chłopak z ulicy, który ma tatuaż na ramieniu, ani chłopak z klasy wyżej, który jest tak cholernie przystojny. Miłość to deklaracja, że weźmie się daną osobę pod rękę, kiedy będzie źle. "Kocham Cię" to jak "akceptuję ciebie taką, jaką jesteś, nawet jeśli twój oddech o szóstej rano jest gorszy od oddechu Shreka, a czasami twoje humorki doprowadzają mnie do szału. Będę przy tobie zawsze, bo zależy mi na tobie i twoim szczęściu" - deklaracja, którą powinno się składać raz w życiu, jednej osobie. Po to, by ona powiedziała "akceptuje ciebie nawet jeśli ty nie akceptujesz siebie". Bo miłość na tym polega.
Bardzo ładnie napisane :)
OdpowiedzUsuń