19.09.2015

Sentymenty

Jeśli mam być szczera, to nie jestem fanką smętnego rozpamiętywania wszystkiego, co dotychczas miało miejsce w moim życio. Mimo to wciąż to robię i czasami po prostu siadam na podłodze, myśląć. Zazwyczaj dzieje się tak, kiedy mam nagłą zmianę humoru, toteż wraz z myślami wpadam w dziwne nastroje, nie zdająć sobie nawet sprawy z przyczyny. Jednak od niedawna jestem na swoich "wyżynach" i po prostu omijam tematy, które mogłyby wprawić mnie w nastrój gorszy niż tez, w jakim aktualnie się znajduję. Brzmi bardzo rozsądnie, prawda? Nie od dzisiaj wiadomo, że dobry humor mija nam, kiedy zastanawiamy się nad jego przyczyną, a ja nie mam zamiaru go tracić. Jestem teraz w trzeciej klasie gimnazjum (jeju, jak to szybko minęło. Kiedy zakładałam tego bloga byłam chyba w szóstej podstawówki!) i ze wszystkich sił staram się. Nie wiem, czy mi wychodzi, ale czuję się lepiej. Mniej więcej od ostatniego tygodnia sierpnia czuję się silniej. Wychodzę z domu, mam siłę, piszę listy, śmieję się i odpisuję znajomym. Zaczęłam rok szkolny z piątkami i szóstkami i pomimo że siedze teraz pod kocem, a do szkoły wracam dopiero w środę (pozdrawiam wszystkich z zapaleniem krtani i chorymi zatokami!), to rozwiązuję zadania na olimpiadę z języka polskiego. Namówiła mnie do tego kochana polonistka i chociaż mam wątpliwości, to nie wyłamuję sobie palców na myśl o dwudziestym szóstym października. Czy to znaczy, że już ze mną dobrze? Że jestem szczęśliwa? Nie. Wątpie, żebym mogła kiedykolwiek powiedzieć "jestem szczęśliwa". Myślę, że mogę się tego trochę bać, ale to nie jest to, o czym chciałabym tu pisać. Tak naprawdę sama nie wiem, o czym miał być ten post. Mam urodziny za dwa dni i pewnie wtedy wstawię coś, co wyglądem i treścią nie przypomina wymiocin kota, a ja sama nie dostaję łez na myśl, że niedługo piszę egzaminy i od nich zależy, czy pójdę do tego liceum, o którym tak bardzo marzę (profil dziennikarski z rozszerzoną archaiczną łaciną i historią antyku). Jeju, jak ja dorosłam. Możecie w to uwierzyć? Jak zakładałam tego bloga to byłam jeszcze dzieckiem z przekonaniami włożonymi do główy i ogromną wiarą, że się ułoży. Chciałabym, żeby znowu tak było. Może nawet mogłabym wrócić do tamtego stanu umysłu, gdzie obchodziła mnie długość szortów jakie noszą dziewczyny i uważałam, że mogę wyrażać swoje zdanie tak często, jak chcę. Po to właśnie założyłam tego bloga. Dużo się zmieniło, prawda? Ale to też temat na inny post. No to co, żegnamy się na te dwa dni. Mam nadzieję, że nie zanudziłam. Pewnie tak. Sama siebie nudzę.

Miłego dnia i do zobaczenia za dwa dni!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz