25.04.2014

Don't sit down 'cause I've moved your chair.


Cześć kochani. Mamy dzisiaj dwudziesty piąty kwietnia, najwyższy czas się chyba odezwać. Sama nie wiem, po co to właściwie robię – i tak jak wejdę później na bloga, to przybędzie z dwadzieścia wyświetleń, ale komentarza żadnego. Wiem, że wielu z Was to czyta, a najlepszym tego dowodem jest to, że zaraz po udostępnieniu nowego tumblra, zdobył on aż siedemnastu obserwatorów. Naprawdę tak bardzo trudno jest naskrobać dwa słowa w komentarzu? Nie piszę jakiś zbytnio długich postów, obfitych w tekst, metafory i sentencje. Porównując to, ilu z Was się odzywa w momencie jakiejś burzy (na przykład, kiedy była ta, huh, „historia” z N. i D., odezwało się Was naprawdę wielu, a kiedy troszkę mi odwaliło, delikatnie mówiąc, niektórzy też zabrali głos.)do tego, kto interesuje się zwykłymi postami... Och, może nie piszę nic ciekawego i ciąglę narzekam. Ale serio, widzę ilość odwiedzin. Dobra, po co ja się produkuję, skoro i tak na to nie zareagujecie. A wiecie co? Ja mam ochotę sprawić, żeby tak się stało. I nie, nie tym króciutkim żalem, a bardziej obszerną notką, na mój temat. Właściwie mój i tego, co się wokół mnie dzieje. Podpatrzyłam na jakimś blogu i wydało mi się bardzo interesujące. To znaczy, wiele można się z tego dowiedzieć, nie tylko o autorce, ale też o innych rzeczach, które mogłyby nas zainteresować. Ja w ten sposób odkryłam swoją miłość do Californii. Może komuś też się przyda?

#1 – Instagram

 
Właściwie, to wrzucam to tu, bo obiecałam siostrze – no wiecie, ona zachwycona ilością odwiedziń (jest ich siedemnaście tysięcy, woaaah!) wzięła mnie za fejma i poprosiła o udostępnienie. Powiem tak: robię to nie dlatego, że jest moją siostrą, a dlatego, że jest bardzo śliczna i ma ślicznego instagrama. Więc, jakby kogoś to interesowało – tu jest link. Przy okazji łapcie mojego (klik), świeżo założonego.

Muszę przyznać, że bardzo się wciągnęłam w świat Instagrama. Owszem, wcześniej śledziłam wiele z nich (głównie swoich idoli, aish), ale parę osób nie-sławnych też często odwiedzałam. Teraz jednak jest mi o wiele łatwiej, bo jak mam swoje konto, to mogę być na bieżąco. I ciągle mi brzdyka, chociaż mam z tego jedną wielką frajdę. Znalazłam parę dziewczyn, których nie zdążyłam zaobserwować, ale już się zainspirowałam, że tak to ujmę. I dziś kupiłam taką śliczną dżinsową kurteczkę, trochę w stylu lat '90. Połączyć ją z fajnymi trampkami i jakimś kreatywnym t-shirtem i można wyjść na ulicę. Just kidding. Ale faktycznie, założenie Instagrama to był świetny wybór! Chociaż osobiście uważam, że edytor zdjęć jest do kitu. No, dobrze, niektóre można z szybkością przerobić, żeby były ładne, ale jednak te parę filtrów to nic. Jak dla mnie, wymaga lekkiego ulepszenia.


# Android w stylu IOS7

Tu się zaczynają schody, bo o ile prawie każdy wie co to Instagram i prawie każdy go ma (właśnie, podrzucajcie swoje, co?), to jednak niektórzy naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego, jakie możliwości ma Android. No dobra, IOS to to nie jest. Ja osobiście jestem zafascynowana system docelowym firmy Apple i dosknole zdaję sobie sprawię, że uwaga moi drodzy!, płacąc za iPhone, iPada i te inne wszystkie „i” nie płacimy tylko za firmę, ale także za możliwości, jakie ona nam oferuje. IOS nie może się równać z Androidem – ten pierwszy ma setki możliwości, które pozwalają nam stworzyć w swoim telefonie coś niepowtarzalnego, natomiast ten drugi jest kilka półek niżej. Co nie znaczy, że nie udostępnia nam mnóstwa możliwości – bo to robi. W ten sposób, ja, ze swoją starą jak świat Xperią 10i zrobiłam coś, czego nie miało zbyt wiele znanych mi osób. Dowiedziałam się o tym przez przypadek, właśnie z jakiegoś Instagrama. Jak mówiłam, jestem wielką fanką IOSa, szczególnie siódemki i długo błagałam tatę o iPhone, którego nie dostałam. Więc postanowiłam zrobić go sama. Jak? Bardzo prosto. Wystarczy mieć trochę pamięci na telefonie, stałe łącze internetowe i dostęp do Google Play. Tak się składa, że Espier umożliwia nam nadanie swojemu telefonowi rys iPhone. Trochę z tym zachodu, krzyki, złości, ale warto. Ja w gruncie rzeczy jestem bardzo zadowolona, chociaż czasami mam ochotę wyrzucić telefon za okno, bo się zacina czy coś. Ostatnio popsuły mi się wiadomości, a akurat pisałam z Olą i musiałam posługiwać się starymi, androidowskimi. To uświadomiło mi, że nie chcę powrotu do normalnego wyglądu tego systemu.



#Pretty Little Liars

I nie mówię tu o serialu, w którym byłam zakochana od bardzo dawna (ale Ezry nigdy nie lubiłam!). Ostatnio odkryłam obok siebie bardzo tanią księgarnię, jak dla mnie spełnienie marzeń. Nie dość, że blisko, to jeszcze bardzo tanio i różnorodnie. Mam na oku już kilka książek, ale o tym kiedy indziej. Z początku nie była pewna, czy kupić PLL, bo słyszałam wiele opinii, że serial różni się od książki diametralnie. W sumie, to sama prawda, bo sama scena oślepienia Jenny, początkowa i w serialu i w książce, jest zupełnie różna i to razi. Nie żebym miała to komuś za złe, po prostu nie da się nie wyłapać tych różnic i nie porównywać do siebie obu produkcji. Poza tym, już mi ktoż za spojlerował, że A. w serialu i w książce to inne osoby. I to mnie trochę boli, dlatego pomimo swojej miłości do PLL jako serialu (ach, ten Wren) przerzucam się na książkę... Czego nie żałuję. Aktualnie zbieram kasę na czwarty tom, mam nadzieję, że będzie równie świetny, co poprzednie. Trochę też wkurza mnie fakt, że nasze Kłamczuchy zostały przedstawione zupełnie inaczej. To znaczy, w książce włosy Hanny są lekko rudawe, a w serialu zupełnie blond. No i o ile wcześniej Lucy była dla mnie idealną Arią, teraz mam wątpliwości. Nie wiem czemu, bardziej do tej roli pasowałaby mi (na przykład) Megan Fox.

#Rzeczy wyjęte prosto z tumblr
Mówię dosłownie! Aktualnie jestem zakochana we wszystkim, co związane z modą. Modowe tumblr, weheartit, blogi... Mnóstwo tego! (Przypominam o lilium-l4ncifolium, tak tylko). Osobiście uwielbiam black fashion, ale jakby popatrzeć na wszystko, co zaserduszkowałam... No cóż. Ogólnie, tumblr – jak wiadomo – to świetne źródło inspiracji. Można tam znaleźć naprawdę wszystko, dlatego musicie sobie wyobrazić jak genialne są osoby, które wyglądają jak... Wyjęte prosto z tumblr! W sieciówkach, czy second-handach też znajdzie się cała sterta ciuchów, dodatków i tego wszystkiego, co wygląda bardzo „tumblrowsko”. Jednak nie chodzi o to, żeby dosłownie kopiować każdy tekst, każdą stylówę czy wygląd czegokolwiek. Tumblr może nauczyć myśleć, pomóc odnaleźć siebie i swój styl, poratować tuż przed imprezą albo po prostu służyć jako strona to wyszukiwania świetnych zdjęć, filmów czy opowiadań. Chociaż jak to ktoś kiedyś ujął – sto punktów do fejmu, jeśli wyglądasz jak jakaś laska z tumblr i jeszcze się tego nie wstydzisz. A komplement „bolało jak spadłaś z tumblr?” jest jednym z lepszych, jakie można komuś powiedzieć. :-)


#Stocki
Kolekcjonowanie stocków stało się moją własną pasją. Mam ich przynajmniej dwa tysiące na dysku, a ta liczba stale się powiększa. Muszę przyznać, że dość niedawno, jedyne co robiłam to skakałam po deviantarcie w celu pościągania paczek, albo po prostu wchodziłam w tagi na tumblr i weheartit. W ten sposób moja tapeta zmieniała się co godzine (nie, żeby teraz było inaczej. Dziwny nawyk, haha), a liczba zdjęć na komputerze ciągle się zwiększała. Teraz mam słaby internet, więc jedyne co mi zostało to oglądanie, ale mam naprawdę dość duży zbiór folderów, paczek i innych – nie mam się co martwić, mam czym się posługiwać. Ostatnio dostałam obsesji i porządkuję wszystko w swoje foldery, no wiecie, natura do nautry, to do tego. Żeby był porządek i żebym wiedziała czego gdzie szukać. Chociaż jest tego od cholery i idzie mi opornie – w ten sposób znalazłam te śliczne zdjątka na górze, w których się absolutnie zakochałam. A kolejnym plusem jest to, że mam czego używać do szablonów.


#Indie
 
A dokładniej indie rock i indie pop. Dotychczas słuchałam jedynie po jednym zespole z tych gatunków: Arctic Monkeys i the xx. Teraz jednak bardzo się wkręciłam i dość sporo nowych zespołów zawitało do mojej playlisty. Właściwie, nie jestem jeszcze dobra w odróżnianiu tego gatunki od innych. Jedyne co mogę powiedzieć, że charakteryzuje go indywidualność – niebanalne teksty, niebanalne brzmienia. Indie pop (znane mi zespoły) tworzy coś w stylu relaksującej, elektronicznej muzyki z dodatkami. Boże, nawet nie umiem tego określić! Wiem tyle, że to była miłość od któregoś usłyszenia. Polecam, szczególnie na gorsze dni. Chociaż na te zwykłe też. A jeśli jest ktoś spragniony muzyki w zupełnie innym wymiarze, warto przesłuchać piosenki Arctic Monkeys, w szególności Katy On A Mission i Evil Twin... No dobra, warto przesłuchać wszystko. :-)

8 komentarzy:

  1. Wiesz, że ja czytam, prawda? Tylko ja nigdy nie wiem co napisać, znaczy się ostatnimi czasy i tak jakoś dlatego jest pusto.
    W każdym razie, właśnie odkryłam ile rzeczy w ogóle mnie nie rajcuje, a Tobie sprawia radość :D. Takie to dziwne. Ale tumbla kocham, bo kocham oglądać zdjęcia CL all the time. A indie słucham czasem z siostrami, one mają jakieś dziwne napady i wiesz, samo wychodzi. Choć zazwyczaj rządzi soul.
    xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, że Ty, to wiem :( Ale inni czytają (ten post ma 40 wyświetleń, a odkąd go dodałam, na bloga weszło około 100 osób:)) i nikt nie komentuje. Irytujące.
      Yah, masz zrobić taką listę u siebie! To jest rozkaz.
      N A L A.
      What the heck. No just no ;-;
      Tumblr najlepsze źródło zdjęć, wiadomka </3 Twoje siostry mają świetny gust muzyczny, pozdrów je ode mnie.
      Doładuję konto w poniedziałek, promise!

      Usuń
    2. Taa jasne, bo ja usłucham, żeby ją zrobić.
      Przezwisko z dzieciństwa, nie pytaj.
      Moje siostry są dziwne, ale pozdrowione :D.
      No mam nadzieję!

      Usuń
    3. No bo masz, ja Ci tak mówię.
      Ej, u nas kto jest seme?
      N A L A. A co z moją Małą Dorosłą? :< Dobrze, nie pytam.
      Mwah.
      Chciałam dzisiaj, żeby Ci odpisać, ale tata nie chca dać mi kasy (y) I nie mam najmniejszego pojęcia, co mogłabyś zrobić. W sumie, sama nie jestem pewna, czy to dobry pomysł, żebyś robiła cokolwiek.

      Usuń
    4. Ekm... Ujmę to tak: pozwalam Ci być uke, ciesz się >-<
      Za długa była :(, a Nala jest krótsza i jest z Króla Lwa.
      Później o tym popiszemy :)

      Usuń
    5. No chyba śnisz, ja jestem samcem Alfa!
      Właśnie, stąd to kojarzyłam! Pfi, skoro tak mówisz :<
      Dobrze, napiszę jak tylko będę miała coś na koncie:*

      Usuń
    6. Nie marudź, tak tylko przypominam że to TY określiłaś się jako ukesiowata część Luviano.

      Usuń
    7. ........................ Dobra, poddaję się. Nie mam na to kontrargumentu :(

      Usuń