Spokój to takie dziwne i delikatne uczucie. Okropnie łatwo go zaburzyć, naprawdę. Ostatnio czułam spokój. Siedziałam sobie na murku na Starym Mieście i pisałam list do Melanii, która znajduje się w hospicjum. To była taka akcja studentów, w której pisało się listy właśnie do takich osób. Wtedy może nawet byłam trochę szczęśliwa. Wiatr delikatnie plątał mi włosy, a w tle jakiś zespół grał na żywo 'W tamte wakacje". To jest naprawdę fajne uczucie; taka lekkość w środku. Zapomina się wtedy o ciężkim żołądku, zawrotach głowy i palących słowach, wypowiedzianych przez innych. Spokój jest cudowny; mogę przejść Nowym Światem i uśmiechnąć się, pomimo, że prawie rok temu szłam tam z inną osobą i trzymałam ją za rękę. Spokój jest wspaniały; siadam na schodkach, jedząc loda i nie przejmuję się kaloriami. Spokój jest ważny; idę do szkoły spokojna, bez ataków paniki i bez tabletek. Nie chcę być szczęśliwa - chcę być spokojna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz