22.07.2015

5 diabolicznych rzeczy, których praktykowanie podczas wakacji prowadzi do piekła

... a które oczywiście robię. Kiedy jest się trochę samotnym to można naprawdę wyjść z siebie. Przyznam się, że ostatnio moja własna kompania to dla mnie wrzód na pupie, więc staram się zająć czymś myśli, bo jak wiadomo, kiedy panna jest czymś zajęta, to przestaje obsesyjnie myśleć o każdej sekundzie swojego marnego życia, która mogłaby potoczyć się inaczej. Oczywiście, mówię tutaj o tych najgorszych przypadkach, bo gdybym miała mówić o każdym, to byście wszyscy wiedzieli, że i tak spłoniecie w podziemiach. Teraz możecie mieć jeszcze nadzieję.

1 Uczenie się: 
I nie, nie mówię tutaj o nauce języków obcych, tańca, gotowania czy innych bzdur, tylko o przysłowiowym siedzeniu nosem w książkach i rozwiązywaniu zadań. Swoją drogą, ktoś wie ile ma jeden kolumb? Potrzebuję do wyniku.

2. Ignorowanie świata zewnętrznego:
Kochane aspołeczne duszyczki, ja wiem, że wakacje to czas, kiedy wreszcie jesteśmy wolni od tego tępego bydła zwanego ludzkością, kiedy nie musimy wstawać rano i kiedy jedyne, co powinno nas obchodzi to to, gdzie jest do cholery jasnej pilot. To w gruncie rzeczy jest fajne, ale może czas ruszyć pośladki z kanapy i wyjść z domu, chociażby po to, żeby kupić coś dobrego do jedzenia. Od czegoś trzeba zacząć, nie? Możecie mi wziąć wodę truskawkową.

3. Odkładanie sprzątania na później:
Dobra, słuchajcie. Ja też nie lubię sprzątać (to, że jestem dziwnym rodzajem psycholki, która robi to z własnej woli to zupełnie co innego) i wiem, że kanapa jest wygodna, ale przecież dwa dni wyrzuciłaś do kosza puste butelki i teraz, niestety, już nic się tam nie mieści. A jeśli nie możesz nic wyrzucić, to jak ukryjesz puste pudełko po lodach, hm? (Zamrażalnik nie działa, tak tylko podpowiadam).

4, Planowanie:
To śmieszne, bo niby czemu nie, pytacie? Przecież czas wolny to idealny moment na zaplanowanie! I tu jest pułapka: wiecie, z czym wiążą się plany? Z usilną próbą zapanowania nad rzeczywistością. Tak, dokładnie po to niektórzy ludzie mają segregatory wypełnione kartkami, na których w punktach opisane są niektóre sytuacje. Planowanie wtedy, kiedy ma się czas wolny to jak pójście do McDonalda i zamówienie sałatki. A to, jak wiadomo, jest jak zapłacenie miłej pani przy drodze i przytulenie jej. Łapiecie, o co mi chodzi?

5. Martwienie się:
Stresowanie, analizowanie, myślenie, wyłamywanie sobie palców, i tak dalej i tak dalej. Brzmi okropnie, nie? Więc po co to robić, kiedy można policzyć dni tygodnia na podstawie odległości, jaka dzieli nas od następnej części Harry'ego Pottera na tvn. Słuchajcie moi drodzy, bo nie powtórzę. Stresowanie się zabiera nam momenty życia i sprawia, że jesteśmy bardziej nastawieni na porażki. Więc po co nam to? Są wakacje. Stres zostawmy sobie na najbliższe miesiące, a szczególnie kwiecień i czerwiec. Ja to chyba zniosę jajko.
(Tak jak mówiłam, naturalnie ja wykonuję każdą z tych rzeczy, ale czy kiedykolwiek się samej siebie posłuchałam? Nie. Jeśli chcecie iść moimi śladami to skonsultujcie się z najlepszą przyjaciółką bądź rodzicem, bo każdy źle odebrany podpunkt zagraża Waszemu zdrowiu psychicznemu i równowadze duchowej. Bawcie się dobrze i zabezpieczajcie się, słoneczka!)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz