9.11.2015

Jestem zmęczona.

Moje ręce pachną kawą, którą przed chwilą wylałam na kolana, a uszy bolą od zbyt głośnego słuchania "Dance of the Reed Flutes". Wcale nie czuję się dobrze; nie wiem, czy to za sprawą faktu, że nie spałam jak na człowieka przystało od kilku dni. Całkiem możliwe, że znowu za dużo myślę i zbyt mało rozumiem. Nie wiem jednak, czy chcę zmienić ten stan. Tak naprawdę to już nic nie wiem. Mówią "znajdź to, co możesz pokochać i pozwól temu cię zranić". Ale to jest nudne. W dzisiejszych czasach gdziekolwiek się spojrzy, widzi się tysiące zranionych dusz, które tylko wyciągają ręce i wołają o pocieszenie. Pękające serca sprawiają, że nawet ci, których byśmy o to nie posądzili sięgają po pędzel bądź piórą i pozwalają swoim dloniom powiedzieć coś, czego usta nie potrafią. Może to jest piękne; na swój chory, bolesny sposób obrasta w róże wdzięku i fiołeki błogosławieństwa, ale pamiętajmy, że z różami idą ciernie, a fiołki często można pomylić. Tak, jak ludzi.

Mogłabym się zakochać. Skoczyć nisko w ocean, zatopić się w słodkim uczuciu tak drogim, tak cudownym. Mogłabym zamknąć oczy i pozwolić samej sobie wnieść się wysoko. Tylko po co? Po co miałabym wspinać się na wyżyny, tylko po to, żeby z nich spaść? Dlaczego mialabym wyciągać swoje posiniaczone dłonie po coś, co przemknie mi przez palce i pogna na drugi koniec świata? Mogłabym się zakochać. Oddychać kimś, spędzać te wszystkie chwile, które będę mogła wspominać na stare lata. Naprawdę, naprawdę mogłabym się zakochać. Ale to jest takie nudne.

Nie wiem, czego chcę w swoim życiu. Dwa lata temu odpowiedziałabym "szczęścia", ale to już nie są czasy, kiedy włosy kręciły mi się od zwykłej a oczy wypełniały łzami z każdą porazką. To nie są czasy, kiedy słuchałam ludzi i uważałam, że istnieje coś takiego jak argument "tak już jest". Nie wiem, czego chcę od życia; z pewnością czuć wiatr we włosach i słone morze na wargach. Może czasami zatopić zęby w skórze drugiej istoty sobie podobnej; może zachłysnąć się ciepłymi komplementami jakiegoś szlańca. Pewnie chcę móc zamknąć oczy i wyszeptać słowa, których do teraz się boję. A może po prostu wolę zamknąć się w sobie, głęboko i zgubić klucz. Bycie po prostu szczęśliwą jest takie nudne.

Zbyt dużo obowiązków na moich barkach sprawia, że oczy robią się same za ciężkie na moje siły. Przedmiot za przedmiotem, konkurs za konkursem. Mogłabym pójść na imprezę. Napić się z ludźmi, których uznaje za znajomych. Zamknąć oczy, pocałować jakaś przypadkową dziewczynę - alkohol przecież usprawiedliwia wszystko. Ale to jest nudne. Nie ma nic ciekawego, elektryzującego w odrywaniu się od książek. Nie ma nic cudownego w zatracaniu samej siebie na rzecz drugiej osoby. Nie ma nic wspaniałego we wmawianiu sobie, że każda chwila jest szczęśliwa.

Jestem zmęczona. Zmęczona nudą, zmęczona ciągłym czekaniem na coś, co się nigdy nie wydarzy. Zmęczona czuciem, jakby coś mi umykało. Jestem zmęczona, naprawdę zmęczona słuchaniem ludzi, którzy ekscytację znajduja tylko tam, gdzie ja widzę nudę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz