myślę.
ludzie przychodzą i odchodzą; ten, kto trwa w słodkim przeświadczeniu, że jakakolwiek relacja na tym świecie może trwać wiecznie jest nie tylko naiwnym głupcem, ale również śmiałkiem. nie ma nic bardziej niebezpiecznego, niż człowiek, który wierzy — w miłość, drugiego człowieka i samego siebie.
ja natomiast, w swojej zgorzkniałej formie przestałam wierzyć. nie tylko w miłość, nie tylko w drugiego człowieka. mój zmartwiony pociąg myśli wypełniony ładunkami wybuchowymi w postaci zbyt głośnych analiz każdego wydarzenia, które miało kiedyś miejsce w moim krótkim i monotonnym życiu, nie oszczędził nawet mnie samej, co wedle praw natury powinno być zbrodnią o najwyższej karze, zdradą nad zdradami. dla mnie natomiast ta pustka, która wypełnia moje płuca, gdy mam odpowiedzieć na pytanie skierowane w moją stronę, które słyszałam wystarczająco razy, by usłyszeć, lecz wciąż za mało, by zrozumieć — dla mnie to tylko echo krzyku, który wydałam z siebie i jęku, który jeszcze wydam. moja cyniczna dusza, centrum mojej wieży izolacyjnej zdaję sobie sprawę, że będę się jeszcze zajadać własnymi słowami, wypluwać obelgi rzucone w stronę wierzących, ciepłych, śmiałych. na końcu, kiedykolwiek on nastąpi, będę jedynie kolejną szarą mazią, wyrastającą z głęboko zakorzenionych pestek nienawiści, które tak skwapliwie w sobie pielęgnowałam, a gdzie ci wszyscy głupcy, lunatycy, naiwniacy będą błyszczeć na niebie, jak gwiazdy, o których zawsze marzyłam.
ludzie odchodzą, bo coś ich pcha na przód, bo nie mają po co zostać, bo mogą sięgnąć po więcej, bo życie nie kończy się na uśmiechu jednej osoby, bo wszechświat to więcej niż pierwiastki samotnych dusz — przychodzą, bo odeszli, a przyszli, bo nie mieli po co zostać. wszyscy jesteśmy w ciągłym ruchu, nie zostajemy w miejscu choćby na chwilę, molekuły naszego nieustannie pracują, rozszczepiają się i wracają do formy, inne, zmienione. czy człowiek może kiedyś odpocząć?
czy jest w życiu coś, o co można się zaczepić?
wiara bywa niezłomna, a ludzki umysł oporny przed wpływami, toteż pisząc to utrwalam się jedynie w przekonaniu, że nie ma na świecie osoby, która mogłaby zapalić światło w ciemnych zakamarkach mojego własnego wszechświata. kiedyś doszukiwałam się wady w sytuacji, teraz wiem, że jedyną wadą, jaką mam, jest moje istnienie w każdej swojej postaci. głupcem jest ten, który wierzy, że może być kochanym, a naiwnym ten, który myśli, że znalazł odpowiedź na zagadki życia.
jesteśmy tylko powieleniem odwiecznej walki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz